Źródło
"Dotyk Crossa" kupiłam gdy miałam jeszcze fazę na Greya. Jednak, przeczytałam go dopiero niedawno. Dlaczego? Bo do bólu przypominał mi Szarego. Tak więc, Gideon Cross musiał poleżeć w szafce dopóki nie dostałam kopa i przeczytałam. Tylko czemu tego kopa dostałam tak późno?
Eva Tramell, świeżo upieczona absolwentka, przybywa do Nowego Jorku. Zamieszkuje wraz z przyjacielem - Cary'm Taylor'em - w pięknym apartamencie na Manhattanie. Właśnie otrzymała posadę asystentki Marka Garrity'ego w Waters Field&Leaman, jednej z agencji reklamowych. Tą decyzją irytuje swojego ojczyma, Richarda Stantona. Chce jednak być niezależna i sama kierować swoją karierą zawodową.
W dzień przed rozpoczęciem pracy postanawia wybrać się do Crossfire, wieżowca, w którym znajduje się agencja, by poznać okolicę, drogę do pracy i miejsce, w którym rozpocznie karierę zawodową. To właśnie wtedy poznaje Gideona Crossa, Pana Mrocznego i Niebezpiecznego.
Od spotkania w holu, życie Evy się zmienia. Każde z nich skrywa bolesne tajemnice, a dawne demony kładą się długim cieniem na rodzącym się związku. Przeszłość depcze im po piętach, gdy zaczynają prowadzić niebezpieczną grę, która albo ich ocali, albo zniszczy i popchnie w czeluście piekła.
Książka choć podobna do Greya, jest całkowicie różna. W Greyu mamy przykład powielany od lat: On bogaty, Ona biedniejsza. Tutaj, oboje są bogaci więc prasa nie może im zarzucić że ktoś jest z kimś dla kasy. Wszelkie opisy są bardziej rozbudowane a sceny seksu napisane ostro i bez przesadnej słodyczy. Jak dla mnie, duży plus!
Nie byłabym sobą gdybym nie dodała cytatów. Ta książka zawiera wiele idealnych momentów, że najlepiej byłoby przepisać całą książkę. Dla was wypiszę te, które podbiły moje serce.
***
Uciekałam, kiedy tylko sprawy zaczynały się komplikować, ponieważ żyłam w przeświadczeniu, że wszystko i tak skończy się tragicznie. Jedyna forma kontroli, jaką stosowałam, to decyzja, by odejść, zanim ktoś odejdzie ode mnie.
***
Wolę się z tobą kłócić, aniołku, niż śmiać z kimkolwiek innym.
***
- Jaka jest twoja definicja randki?
Zmarszczył brwi.
- Przydługie spotkanie towarzyskie z kobietą, podczas którego nie dochodzi do aktu seksualnego.
***
- Pokaż mi to - Wyrwałam wróżbę z rąk Cary'ego i przeczytałam, po czym wybuchnęłam śmiechem.
- Wal się, Eva.
- I co? - dopytywał się Gideon.
- "Wybierz inne ciasteczko".
Gideon się uśmiechnął.
- Los cię olał.
***
Zawładnął moimi ustami, smakując mnie powoli.
***
Poczułam, jak zachodzi mnie od tyłu. Oparł dłonie na szybie z dwóch stron, zamykając mnie w klatce swych ramion. Mój instynkt samozachowawczy zawodził, gdy był tak blisko.
Siła i kategoryczność jego woli roztaczały niemal namacalne pole siłowe. Kiedy postąpił krok bliżej, otoczyło mnie i zamknęło z nim w swym ciasnym kręgu. Świat na zewnątrz przestał istnieć, a wewnątrz każda cząstka mego ciała rwała się ku niemu. To zaś, że wywierał na mnie tak dogłębny, przemożny wpływ, było jednocześnie na tyle wkurzające, że aż mózg mi kipiał. Jak to możliwe, że byłam tak podniecona przez mężczyznę, którego zachowanie powinno budzić we mnie wstręt?
***
– Dotykam cię. Upajam się tobą. Pragnę cię, Gideonie.
Złapał mnie za nadgarstki, blokując ruchy.
– Nie teraz. Jesteśmy w samym środku Manhattanu.
– Nikt nas nie widzi.
– Nie o to chodzi. To nie jest miejsce ani czas, by zaczynać coś, czego nie będziemy
mogli dokończyć przez następnych kilka godzin. I tak odchodzę już od zmysłów od naszego
spotkania po południu.
– A więc musimy się postarać, by skończyć wszystko teraz.
Ścisnął mnie jeszcze mocniej, aż zabolało.
– Nie możemy zrobić tego tutaj.
– Dlaczego nie? – Uderzyła mnie zaskakująca myśl.
– Nigdy wcześniej nie uprawiałeś seksu w limuzynie?
– Nie. – Szczęki mu się napięły.
– A ty?
***
Obecnie kończę trzecią część więc wyglądajcie recenzji kolejnych części ;)