Przyszła jesień. Nie wiem jak u was ale w Szczecinie jest szaro i zimno. Najchętniej wcale nie wychodziłabym spod kołdry. Niestety moja córka ma inne plany i już o 8 zwleka mnie z łóżka. A kiedyś potrafiła spać do 10, 11. Wtedy to ja od 9 miałam oczy jak 5 złotych.
Jak co roku, już od października zaczynam myśleć nad Dniem Zmarłych czy zbliżającymi się świętami (i moimi urodzinami po drodze). Jest to najpewniej spowodowane tym, iż 14 października urodziny obchodzi moja ukochana, Ś.P. prababcia Jadwiga. Byłam z nią bardzo mocno związana, przez co mój przyszłoroczny ślub odbędzie się właśnie 14 października.
Rozmyślając nad Dniem Zmarłych, zaczęłam zastanawiać się jak to wypadnie i w tym roku. Narzeczony wyjechał, ja muszę odwiedzić swoich zmarłych a teściowie swoich. I właśnie w tym miejscu pojawił się pomysł na dzisiejszy wpis: TRADYCJE RODZINNE. Bo i każda rodzina ma swoje tradycje, przekazywane z pokolenia na pokolenie, które są tak różne od tradycji innych rodzin.
Przykład? W domu mojego narzeczonego wigilijną wieczerze wuje cała rodzina: teść lepi pierogi, teściowa gotuje barszcz, robią sałatkę jarzynową i przygotowują rybę po grecku. Podczas gdy święta w mojej rodzinie ufundował Carrefour bądź Real - zależy co bliżej. Teściowa moja bardzo pilnuje by dań zawsze było 12 a przed połamaniem się opłatkiem jeden z jej synów czyta to, co napisane na świętym obrazku. U nas po prostu dziadek (jako najstarszy w rodzinie) podawał każdemu opłatek, znak krzyża i dzielimy się opłatkiem. A podczas życzeń? "Bądź grzeczna, dobrych ocen w szkole, nie pyskuj". Jaka byłam szczęśliwa gdy skończyłam szkołę! Myślę sobie "Nareszcie zaskoczą mnie z życzeniami" - ale zaszłam w ciążę więc życzenia się powtarzały: "Szybkiego rozwiązania, zdrowego dzidziusia". W tym roku spodziewam się takich samych. Ludzie, kreatywności! :(
Kolejną rodzinną tradycją u mnie w domu jest właśnie święto zmarłych. Co roku spotykamy się przy grobie moich pradziadków, rodziców mojej babci i tam czekamy kolejno: na moją babcię i dziadka oraz wujka, ciocię i kuzyna (o ile ja już czekam z moimi rodzicami i bratem - jak jestem sama to dopiszcie sobie jeszcze ją trójkę do listy). I taką bandą chodzimy po cmentarzu, odwiedzając kolejno zmarłych, w niespisanej ale przyjętej kolejności. U mojego narzeczonego jest inaczej bo i wszyscy leżą na różnych cmentarzach - więc wsiada się w samochód i jeździ przez pół zachodniopomorskiego.
Dzień Matki i Dzień Dziecka - spotykamy się bez dorosłych mężczyzn ;) Jest moja mama, babcia, ciocia, kuzyn i brat oraz ja i Liliana (no i dojdzie jeszcze Dominik). Lili lata z moim bratem (6 lat) a my gadamy... o wszystkim. Jakoś się tak utarło że spotykamy się bez dziadka, wujka i mojego taty. Czasami spotykamy się na kawie u mojej babci a czasami w kawiarni.
No i nadchodzi dzień ślubu. Nie wiem jak w innych rodzinach ale u nas, to rodzice wybierają gości - tak jak napisałam w poprzednim poście, chodzi o to, by Ci, co mieli jakiś tam wkład w moje wychowanie mogli świętować moje wejście na nową drogę życia. No i fajnie. Mnie to tam naprawdę rybka. I tak rodzinę bym zaprosiła a dodatkowo parę znajomych mojej mamy czy taty serio nie zrobi mi różnicy - ja płacę za swoich gości ;)
Sezon - no to trwa od x lat. Niby mieszkamy w Szczecinie ale co roku na sezon letni wyjeżdżamy do Pobierowa (przed kilka lat jeździliśmy do Rewala, gdzie mieliśmy sklep) do pensjonatu. Dlatego nigdy praktycznie z rodzicami nie wyjeżdżałam w wakacje bo trwał sezon i zarabiali. Mi pozostawały kolonie. Góry ale jednak najczęściej morze. Że mi się nie znudziło :D
A jakie są u was tradycje rodzinne? Które lubicie a których nie oraz czy będziecie je praktykować w swoich rodzinach? Bo są tradycje które zamierzam zaszczepić w swoich dzieciach. Piszcie w komentarzach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz