czwartek, 13 października 2016

Tradycje rodzinne

Przyszła jesień. Nie wiem jak u was ale w Szczecinie jest szaro i zimno. Najchętniej wcale nie wychodziłabym spod kołdry. Niestety moja córka ma inne plany i już o 8 zwleka mnie z łóżka. A kiedyś potrafiła spać do 10, 11. Wtedy to ja od 9 miałam oczy jak 5 złotych.

Jak co roku, już od października zaczynam myśleć nad Dniem Zmarłych czy zbliżającymi się świętami (i moimi urodzinami po drodze). Jest to najpewniej spowodowane tym, iż 14 października urodziny obchodzi moja ukochana, Ś.P. prababcia Jadwiga. Byłam z nią bardzo mocno związana, przez co mój przyszłoroczny ślub odbędzie się właśnie 14 października.

Rozmyślając nad Dniem Zmarłych, zaczęłam zastanawiać się jak to wypadnie i w tym roku. Narzeczony wyjechał, ja muszę odwiedzić swoich zmarłych a teściowie swoich. I właśnie w tym miejscu pojawił się pomysł na dzisiejszy wpis: TRADYCJE RODZINNE. Bo i każda rodzina ma swoje tradycje, przekazywane z pokolenia na pokolenie, które są tak różne od tradycji innych rodzin.

Przykład? W domu mojego narzeczonego wigilijną wieczerze wuje cała rodzina: teść lepi pierogi, teściowa gotuje barszcz, robią sałatkę jarzynową i przygotowują rybę po grecku. Podczas gdy święta w mojej rodzinie ufundował Carrefour bądź Real - zależy co bliżej. Teściowa moja bardzo pilnuje by dań zawsze było 12 a przed połamaniem się opłatkiem jeden z jej synów czyta to, co napisane na świętym obrazku. U nas po prostu dziadek (jako najstarszy w rodzinie) podawał każdemu opłatek, znak krzyża i dzielimy się opłatkiem. A podczas życzeń? "Bądź grzeczna, dobrych ocen w szkole, nie pyskuj". Jaka byłam szczęśliwa gdy skończyłam szkołę! Myślę sobie "Nareszcie zaskoczą mnie z życzeniami" - ale zaszłam w ciążę więc życzenia się powtarzały: "Szybkiego rozwiązania, zdrowego dzidziusia". W tym roku spodziewam się takich samych. Ludzie, kreatywności! :(

Kolejną rodzinną tradycją u mnie w domu jest właśnie święto zmarłych. Co roku spotykamy się przy grobie moich pradziadków, rodziców mojej babci i tam czekamy kolejno: na moją babcię i dziadka oraz wujka, ciocię i kuzyna (o ile ja już czekam z moimi rodzicami i bratem - jak jestem sama to dopiszcie sobie jeszcze ją trójkę do listy). I taką bandą chodzimy po cmentarzu, odwiedzając kolejno zmarłych, w niespisanej ale przyjętej kolejności. U mojego narzeczonego jest inaczej bo i wszyscy leżą na różnych cmentarzach - więc wsiada się w samochód i jeździ przez pół zachodniopomorskiego.

Dzień Matki i Dzień Dziecka - spotykamy się bez dorosłych mężczyzn ;) Jest moja mama, babcia, ciocia, kuzyn i brat oraz ja i Liliana (no i dojdzie jeszcze Dominik). Lili lata z moim bratem (6 lat) a my gadamy... o wszystkim. Jakoś się tak utarło że spotykamy się bez dziadka, wujka i mojego taty. Czasami spotykamy się na kawie u mojej babci a czasami w kawiarni.

No i nadchodzi dzień ślubu. Nie wiem jak w innych rodzinach ale u nas, to rodzice wybierają gości - tak jak napisałam w poprzednim poście, chodzi o to, by Ci, co mieli jakiś tam wkład w moje wychowanie mogli świętować moje wejście na nową drogę życia. No i fajnie. Mnie to tam naprawdę rybka. I tak rodzinę bym zaprosiła a dodatkowo parę znajomych mojej mamy czy taty serio nie zrobi mi różnicy - ja płacę za swoich gości ;)

Sezon - no to trwa od x lat. Niby mieszkamy w Szczecinie ale co roku na sezon letni wyjeżdżamy do Pobierowa (przed kilka lat jeździliśmy do Rewala, gdzie mieliśmy sklep) do pensjonatu. Dlatego nigdy praktycznie z rodzicami nie wyjeżdżałam w wakacje bo trwał sezon i zarabiali. Mi pozostawały kolonie. Góry ale jednak najczęściej morze. Że mi się nie znudziło :D

A jakie są u was tradycje rodzinne? Które lubicie a których nie oraz czy będziecie je praktykować w swoich rodzinach? Bo są tradycje które zamierzam zaszczepić w swoich dzieciach. Piszcie w komentarzach!

piątek, 7 października 2016

Ślubny chaos cz. I

Ślub to tylko jeden dzień w życiu a przygotowania do niego spędzają młodym sen z powiek. Kiedy już facet klęknie przed Tobą i zapyta się czy zamierzasz zostać jego żoną a Ty z płaczem powiesz TAK i skończycie świętowanie w łóżku, przychodzi następny dzień i kolejny, kiedy to trzeba zająć się ślubem. Ślub się sam nie zrobi. A szkoda...

Przeglądając kiedyś strony internetowe, w poszukiwaniu natchnienia na ślubny bukiet, trafiłam na TwojaSuknia. Oprócz zbioru sukien ślubnych, adresów salonów czy nawet namiarów na cukiernie, zespoły muzyczne czy konsultantów ślubnych, jest konkurs w którym do wygrania jest zwrot pieniędzy za zakupioną suknię. Jest też jeszcze jedna opcja i to najbardziej przydatna dla przyszłych małżonków.

Jest to zakładka, w której wpisujesz datę ślubu, strona oblicza Ci ile dokładnie zostało dni (372) ale również ukazuję listę ślubnych zadań, odpowiednio podzielonych wedle których młodzi mogą zobaczyć co i kiedy mają zrobić a z czym mogą jeszcze poczekać. Jest tam również lista gości oraz ustawienia stołów, jednak dziś skupimy się na tych pierwszych zadaniach, które, akurat nam, program "nakazał" zrobić w sierpniu 2016.

1. Zorganizować spotkanie rodziców.

Jeśli rodzice już się znają i lubią to super! Gorzej, gdy pomimo waszego wieloletniego stażu związku, jest to pierwsze spotkanie rodziców na neutralnym gruncie. Boisz się tego spotkania? To naturalne! Sama też strasznie się bałam i najchętniej tego dnia poszłabym na chorobowe ale na szczęście wszystko poszło gładko a rozmowa była naprawdę przyjemna. Moja mama przygotowała się do tej rozmowy, przedstawiła wszystko, teściowie zatwierdzili, dogadali się co do innych rzeczy a my? Przysłuchiwaliśmy się. Dlaczego?

2. Ustalić wstępną listę gości.

Ano dlatego. W mojej rodzinie jest tradycja, że to rodzice spisują listę swoich gości których zapraszają na wesele swoich dzieci. Z jednej strony rozumiem to: zapraszają tych, którzy mieli jakiś tam wkład w moje wychowanie by razem ze mną i moimi rodzicami świętować wejście na nową drogę życia. My dostaliśmy "przyzwolenie" na zaproszenie swoich gości. W sumie wyszło około 100 osób. Ile odpadnie? Kto to wie...

3. Oszacować budżet weselny.

No tak. Moja rodzina płaci za swoich gości, teściowie za swoich a my? Za swoich. Wszelkie inne wydatki idą na pół. I wydaje mi się to sprawiedliwe. No bo skoro od jednej rodziny jest 60 osób a od drugiej 30 to czemu ta druga rodzina ma płacić za "nie swoich gości"? Skoro już idziemy tropem "rodzice zapraszają". Oczywiście może być też tak że to młodzi decydują kogo zapraszają i za kogo płacą. No u nas wygląda to tak.

4. Rezerwacja sali.

Uwierzcie mi - terminy są straszne. Im lepszy i elegantszy lokal, tym gorzej. A już w sezonie letnim? Nie ma szans. W jednym z lokali, który przeglądaliśmy, terminy w interesującym nas miesiącu zajęte są do 2019! Na szczęście udało nam się znaleźć piękny hotel z miejscami noclegowymi, dużą salą do tańca i osobną do jedzenia. Obok miejsca wesela jest pensjonat znajomego, który zgodził się przenocować kilka osób, gdyby nie zmieścili się oni w hotelu weselnym.

5. Rezerwacja terminu w kościele lub Urzędzie Stanu Cywilnego.

Jeśli bierze się ślub cywilny to sprawa jest prosta - równie dobrze można iść z marszu i zaklepać pierwszy wolny termin. Idziesz w poniedziałek i już w najbliższą sobotę możesz zmienić stan cywilny. Gorzej, gdy ślub jest konkordatowy (ślub cywilny i kościelny w jednym czasie).Wtedy najważniejszym krokiem jest załatwienie daty z proboszczem w parafii. Nasz kazał zadzwonić do siebie w lutym, jako że "może o nas zapomnieć" - to jego własne słowa. Podobno już mu się to raz zdarzyło.

6. Rezerwacja kamerzysty i fotografa.

No dobra. Tego jeszcze nie mamy. Spada to oczywiście na mnie bo ja wiem jakie zdjęcia mi się marzą, do kiedy ma być fotograf a kamerzysta co dokładnie ma kręcić. Rok temu byliśmy z Sebastianem na weselu jego kuzynki. I naprawdę, rozumiem że kogoś może nie być stać ale kamerzysta, fotograf i orkiestra w jednej osobie nie zdaje egzaminu. Przerwy pomiędzy piosenkami były stanowczo za długie, podczas przerw robił zdjęcia i kręcił film. A kto to robił gdy on grał i śpiewał? Czasem on (jednocześnie ze śpiewaniem) a czasem jego żona która wpadła na kilka godzin. Nie zamierzam powtórzyć tego błędu. Ale jakoś nie umiem się zabrać za szukanie kamerzysty i fotografa. Jeszcze mam czas. Prawda?

7. Rezerwacja zespołu muzycznego lub DJ.

Znaleźliśmy. Całkiem przypadkiem. Jeden z przedstawicieli handlowych, który współpracuje z moją babcią ma zespół muzyczny i gra na weselach. I całkiem nieźle mu to wychodzi! Cena też nie wysoka więc zgodziliśmy się. Chociaż ja skłaniałam się bardziej w stronę DJa (wiadomo, poproszę go o jakąś piosenkę to znajdzie mi ją w internecie i puści z głośników. A orkiestra nie zawsze zaśpiewa)

8. Wybór świadków.

Najłatwiejsze? Ta, jasne. A na której planecie? Bo kiedy dochodzi do przygotowań do ślubu, okazuje się że mnóstwo koleżanek pisze się na zostanie świadkową. Ale tak naprawdę nie wiedzą na co się piszą. Bycie świadkową to nie tylko ładne prezentowanie się obok pary młodej i podpis na dokumencie. To również wsparcie dla młodych w tak stresującym dla nich dniu. Sebastian nadal się waha z wyborem świadka. Ja już swoją świadkową wybrałam. KittyCandy na pewno mnie nie zawiedzie.


Doszliśmy do końca zadań sierpniowych. Ten etap mamy zrealizowany w 87%. Następne zadania czekają nas dopiero w marcu 2017. Czy do tego czasu będzie spokój? Raczej nie. Pod koniec marca mam przecież termin porodu! ;)

wtorek, 4 października 2016

Mój Alfabet czyli zapoznanie z autorką

No tak.

Wypadałoby coś naskrobać więc skoro nazwa bloga to "K jak Klaudia"...
Specjalnie dla was, "Mój alfabet"

A - Accantus - uwielbiam ich wykonania piosenek Disneya (o nie tylko ;) )
B - Banany - ulubione owoce a w połączeniu z nutellą... Mniam!
C- Coca Cola - ulubiony napój z którego nie umiem zrezygnować
D - Dominik - mój syn, z terminem na 29 marca
E - E. L. James - autorka "Pięćdziesięciu Twarzy Greya" - uwielbiam
F - Fikcja - uwielbiam świat fikcji o czym nie raz się jeszcze przekonacie
G - Głupawki - częsty wynik przedawkowania kontaktów z Kasią
H - Harry Potter - pierwsza przeczytana książka, moje dzieciństwo
I - Ian Somerhalder - od lat mój ulubiony aktor
J - Jasełka - najbardziej znienawidzone przedstawienie szkolne
K - Kitty Candy - moja przyjaciółka/siostra/bratnia dusza/wariatka etc etc
L - Lilianka - moja 20 miesięczna córeczka
M - Melissa de la Cruz - autorka "Wyspy Potępionych", która obecnie zajmuje u mnie 1. miejsce (recenzje na pewno zostaną tu umieszczone)
N - Następcy - nieustępliwa faza z Kasią
O - Opowiadania - jedna z miłości moich i Kasi
P - Psy - uwielbiam! Każdej rasy, każdej wielkości
R - Rap - no cóż, uwielbiam ten gatunek muzyki
S - Sebastian - mój narzeczony
Ś - Ślub! Został rok i 10 dni...
T - Telepatia - istnieje! I łączy mnie z Kasią
U - Ufność - jestem ufna ale jeśli ktoś mnie zawiedzie, biada mu!
W - Wampiry - zaczęło się od Zmierzchu, teraz tylko The Vampire Diaries
Z jak zakończenie ;)

I oto mój alfabet. Jak zapewne zauważyliście, przy dużej ilości liter znajduje się Kasia. Bo i o niej będzie tu dużo, m.in. historia jak się poznałyśmy.

Pierwsza notka za nami :) zapraszam do komentowania!