piątek, 7 października 2016

Ślubny chaos cz. I

Ślub to tylko jeden dzień w życiu a przygotowania do niego spędzają młodym sen z powiek. Kiedy już facet klęknie przed Tobą i zapyta się czy zamierzasz zostać jego żoną a Ty z płaczem powiesz TAK i skończycie świętowanie w łóżku, przychodzi następny dzień i kolejny, kiedy to trzeba zająć się ślubem. Ślub się sam nie zrobi. A szkoda...

Przeglądając kiedyś strony internetowe, w poszukiwaniu natchnienia na ślubny bukiet, trafiłam na TwojaSuknia. Oprócz zbioru sukien ślubnych, adresów salonów czy nawet namiarów na cukiernie, zespoły muzyczne czy konsultantów ślubnych, jest konkurs w którym do wygrania jest zwrot pieniędzy za zakupioną suknię. Jest też jeszcze jedna opcja i to najbardziej przydatna dla przyszłych małżonków.

Jest to zakładka, w której wpisujesz datę ślubu, strona oblicza Ci ile dokładnie zostało dni (372) ale również ukazuję listę ślubnych zadań, odpowiednio podzielonych wedle których młodzi mogą zobaczyć co i kiedy mają zrobić a z czym mogą jeszcze poczekać. Jest tam również lista gości oraz ustawienia stołów, jednak dziś skupimy się na tych pierwszych zadaniach, które, akurat nam, program "nakazał" zrobić w sierpniu 2016.

1. Zorganizować spotkanie rodziców.

Jeśli rodzice już się znają i lubią to super! Gorzej, gdy pomimo waszego wieloletniego stażu związku, jest to pierwsze spotkanie rodziców na neutralnym gruncie. Boisz się tego spotkania? To naturalne! Sama też strasznie się bałam i najchętniej tego dnia poszłabym na chorobowe ale na szczęście wszystko poszło gładko a rozmowa była naprawdę przyjemna. Moja mama przygotowała się do tej rozmowy, przedstawiła wszystko, teściowie zatwierdzili, dogadali się co do innych rzeczy a my? Przysłuchiwaliśmy się. Dlaczego?

2. Ustalić wstępną listę gości.

Ano dlatego. W mojej rodzinie jest tradycja, że to rodzice spisują listę swoich gości których zapraszają na wesele swoich dzieci. Z jednej strony rozumiem to: zapraszają tych, którzy mieli jakiś tam wkład w moje wychowanie by razem ze mną i moimi rodzicami świętować wejście na nową drogę życia. My dostaliśmy "przyzwolenie" na zaproszenie swoich gości. W sumie wyszło około 100 osób. Ile odpadnie? Kto to wie...

3. Oszacować budżet weselny.

No tak. Moja rodzina płaci za swoich gości, teściowie za swoich a my? Za swoich. Wszelkie inne wydatki idą na pół. I wydaje mi się to sprawiedliwe. No bo skoro od jednej rodziny jest 60 osób a od drugiej 30 to czemu ta druga rodzina ma płacić za "nie swoich gości"? Skoro już idziemy tropem "rodzice zapraszają". Oczywiście może być też tak że to młodzi decydują kogo zapraszają i za kogo płacą. No u nas wygląda to tak.

4. Rezerwacja sali.

Uwierzcie mi - terminy są straszne. Im lepszy i elegantszy lokal, tym gorzej. A już w sezonie letnim? Nie ma szans. W jednym z lokali, który przeglądaliśmy, terminy w interesującym nas miesiącu zajęte są do 2019! Na szczęście udało nam się znaleźć piękny hotel z miejscami noclegowymi, dużą salą do tańca i osobną do jedzenia. Obok miejsca wesela jest pensjonat znajomego, który zgodził się przenocować kilka osób, gdyby nie zmieścili się oni w hotelu weselnym.

5. Rezerwacja terminu w kościele lub Urzędzie Stanu Cywilnego.

Jeśli bierze się ślub cywilny to sprawa jest prosta - równie dobrze można iść z marszu i zaklepać pierwszy wolny termin. Idziesz w poniedziałek i już w najbliższą sobotę możesz zmienić stan cywilny. Gorzej, gdy ślub jest konkordatowy (ślub cywilny i kościelny w jednym czasie).Wtedy najważniejszym krokiem jest załatwienie daty z proboszczem w parafii. Nasz kazał zadzwonić do siebie w lutym, jako że "może o nas zapomnieć" - to jego własne słowa. Podobno już mu się to raz zdarzyło.

6. Rezerwacja kamerzysty i fotografa.

No dobra. Tego jeszcze nie mamy. Spada to oczywiście na mnie bo ja wiem jakie zdjęcia mi się marzą, do kiedy ma być fotograf a kamerzysta co dokładnie ma kręcić. Rok temu byliśmy z Sebastianem na weselu jego kuzynki. I naprawdę, rozumiem że kogoś może nie być stać ale kamerzysta, fotograf i orkiestra w jednej osobie nie zdaje egzaminu. Przerwy pomiędzy piosenkami były stanowczo za długie, podczas przerw robił zdjęcia i kręcił film. A kto to robił gdy on grał i śpiewał? Czasem on (jednocześnie ze śpiewaniem) a czasem jego żona która wpadła na kilka godzin. Nie zamierzam powtórzyć tego błędu. Ale jakoś nie umiem się zabrać za szukanie kamerzysty i fotografa. Jeszcze mam czas. Prawda?

7. Rezerwacja zespołu muzycznego lub DJ.

Znaleźliśmy. Całkiem przypadkiem. Jeden z przedstawicieli handlowych, który współpracuje z moją babcią ma zespół muzyczny i gra na weselach. I całkiem nieźle mu to wychodzi! Cena też nie wysoka więc zgodziliśmy się. Chociaż ja skłaniałam się bardziej w stronę DJa (wiadomo, poproszę go o jakąś piosenkę to znajdzie mi ją w internecie i puści z głośników. A orkiestra nie zawsze zaśpiewa)

8. Wybór świadków.

Najłatwiejsze? Ta, jasne. A na której planecie? Bo kiedy dochodzi do przygotowań do ślubu, okazuje się że mnóstwo koleżanek pisze się na zostanie świadkową. Ale tak naprawdę nie wiedzą na co się piszą. Bycie świadkową to nie tylko ładne prezentowanie się obok pary młodej i podpis na dokumencie. To również wsparcie dla młodych w tak stresującym dla nich dniu. Sebastian nadal się waha z wyborem świadka. Ja już swoją świadkową wybrałam. KittyCandy na pewno mnie nie zawiedzie.


Doszliśmy do końca zadań sierpniowych. Ten etap mamy zrealizowany w 87%. Następne zadania czekają nas dopiero w marcu 2017. Czy do tego czasu będzie spokój? Raczej nie. Pod koniec marca mam przecież termin porodu! ;)

2 komentarze: